Jak technologia zmienia sprzedaż wyposażenia wnętrz? O sklepie internetowym, który naprawdę wspiera estetykę i doświadczenie klienta

W branży wnętrzarskiej od zawsze liczył się detal – kolor, faktura, światło, proporcje. Tymczasem w świecie e-commerce coraz częściej to właśnie technologia decyduje o tym, czy klienci w ogóle ten detal zobaczą. Bo piękny sklep internetowy, który zacina się jak porysowana płyta, to jak showroom z wyłączonym światłem. Możesz mieć najlepsze produkty, ale jeśli strona ładuje się 8 sekund zamiast 2, klient zamknie kartę i pójdzie do konkurencji.

Technologia to nie ozdoba, tylko fundament

W branży, w której wszystko kręci się wokół wyglądu i walorów estetycznych, technologia często schodzi na drugi plan. Dopóki sklep działa, nikt się nad nim nie pochyla. Do czasu…

Widziałem to już wielokrotnie. Scenariusz jest zazwyczaj taki:

  • Do firmy przychodzi nowa osoba, która chce się wykazać
  • Albo szef otwiera Excela i widzi, że e-commerce przynosi znikome zyski
  • Albo – najgorzej – sklep pada na kilka godzin w Black Friday, tracąc 120 000 zł przychodu

Wiele firm wnętrzarskich do projektowania czy selekcji swoich produktów przykłada się bardzo dokładnie. Jednak w przypadku wyboru technologii, na której chcą opierać swoją sprzedaż, działają zupełnie odwrotnie. 

„To się jakoś zrobi”, „weźmy gotowy szablon”, „wszyscy mają Shopify, więc my też” – takie zdania słyszałem już dziesiątki razy podczas spotkań z klientami.

Problem w tym, że technologia nie jest dekoracją, którą można załatwić mimochodem. To konstrukcja, na której opiera się cała sprzedaż elektroniczna. I tak jak w przypadku projektowania mebli – jeśli źle dobierzesz materiał konstrukcyjny, piękna powierzchnia nie uratuje wadliwego produktu.

Przykład z życia wzięty (i kosztowny)

Jeden z naszych klientów z branży wnętrzarskiej przyszedł do nas z problemem wydajności sklepu. Poprzednia agencja postawiła mu platformę na szablonie Magento – Porto – wizualnie efektownym, pięknym na demo, ale pod maską obciążonym mnóstwem zbędnego kodu, który spowalniał każdą podstronę.

Efekt? Właściciel firmy był wściekły – jego sklep internetowy działał „jak żółw na prozaku” (jego słowa, nie moje). I miał rację.

Co działo się w praktyce?

  • Strona główna ładowała się bardzo długo
  • Karty produktów otwierały się z opóźnieniem
  • Na urządzeniach mobilnych sklep działał jak w zwolnionym tempie
  • Współczynnik odrzuceń był znacznie wyższy niż powinien

Dopiero migracja na lżejszy, nowoczesny szablon Hyvä znacznie poprawiła wydajność sklepu. Czas ładowania spadł do 1,6 sekundy (desktop), a klienci przestali opuszczać sklep zanim w ogóle zobaczyli produkty.

Problem w tym, że cała ta sytuacja mogła nie mieć miejsca, gdyby od początku ktoś dobrze doradził w kwestii wyboru szablonu.

WNIOSEK
Szablon to nie ozdoba – to fundament wydajności. Porto może wyglądać efektownie na demo, ale jeśli spowalnia sklep o 5 sekund, zabijesz konwersję zanim klient zobaczy pierwszy produkt. Dobrze zaprojektowany front to dopiero połowa sukcesu. Druga połowa dzieje się w kodzie, którego klient nie widzi – ale odczuwa każdego dnia.

Szybkość, stabilność i prostota – trzy cechy, które sprzedają

Klient, który urządza dom czy mieszkanie, nie podejmuje decyzji impulsywnie. Przegląda produkty, porównuje je, szuka inspiracji, wysyła linki do partnera. Jeśli Twój sklep internetowy ładuje się jednak zbyt wolno – ta inspiracja (i chęć zakupu) znika szybciej, niż się pojawiła.

W e-Commerce to sekundy decydują o tym, czy sprzedaż się wydarzy. Badania m.in. Akamai i Google pokazują liczby, które widziałem potwierdzane dziesiątki razy w praktyce:

  • 1 sekunda opóźnienia = 7% spadku konwersji
  • Strona ładująca się powyżej 3 sekund = 53% użytkowników ją opuści
  • Mobilny klient = jeszcze mniej cierpliwy niż ten na komputerze

Przeliczmy to na twarde liczby dla sklepu z obrotem 200 000 zł miesięcznie:

  • Poprawa czasu ładowania z 5 do 2 sekund = +21% konwersji
  • To daje +42 000 zł przychodu miesięcznie
  • W skali roku: 504 000 zł

To nie są abstrakcyjne liczby. To Twoi klienci, którzy odchodzą do konkurencji. I Twoje pieniądze, które zostają na stole.

Dlatego marki, które inwestują w szybkość i stabilność swojej platformy, mogą cieszyć się wysokimi słupkami sprzedażowymi. I mówimy tutaj nie tylko o warstwie technologicznej (czyli wysokiej wydajności platformy), ale również o warstwie funkcjonalnej – takich elementach sklepu internetowego, które skracają proces podjęcia decyzji zakupowej.

Przykład: kalkulator wymiarów

Świetnym przykładem funkcji, która przyspiesza zakupy w sklepie wnętrzarskim, jest kalkulator wymiarów. Bardzo dobrze sprawdził się u naszego klienta – firmy Raw Decor, która produkuje mozaiki ceramiczne na ściany i podłogi.

Klient wchodzi na kartę produktu, widzi mozaikę, która mu się podoba. Ale zaraz pojawia się pytanie: „Ile arkuszy potrzebuję na ścianę 3m x 2,5m?”

Większość sklepów w tym momencie zostawia klienta samemu sobie. Musi on:

  1. Znaleźć informację, ile m² pokrywa jeden arkusz
  2. Obliczyć powierzchnię swojej ściany
  3. Pomnożyć jedno przez drugie
  4. Dodać 10% zapasu (bo to zalecane)
  5. Zaokrąglić w górę do pełnych opakowań

To zbyt dużo wysiłku. Klient może się pomylić, zrezygnować lub najzwyczajniej w świecie odłożyć decyzję „na później” (które nigdy nie nadchodzi).

Raw Decor dodał prosty kalkulator: klient wpisuje powierzchnię ściany (lub podłogi), system automatycznie oblicza potrzebną liczbę arkuszy, z zalecanym 10% zapasem. Jeden klik – „dodaj do koszyka” – i gotowe.

To bardzo dobry przykład tego, że technologia może znacznie obniżać barierę decyzji zakupowej, jeśli tylko jest dobrze zaprojektowana.

WNIOSEK
Najlepsze funkcje w sklepie to te, które robią coś za klienta. Nie zmuszaj go do kalkulacji, wyszukiwania informacji czy porównywania w Excelu. Jeśli możesz zautomatyzować decyzję – zrób to. Klient Ci za to zapłaci. Dosłownie.

To, czego nie widać, decyduje o wszystkim

Najlepsze sklepy nie robią wrażenia tym, jak wyglądają, tylko tym, że po prostu działają. Bez błędów w płatnościach, bez gubienia maili, bez zacinających się koszyków, bez błędnych cen. 

To efekt pracy, której nie widać, a która jest absolutnie konieczna do sprawnego funkcjonowania sklepu internetowego.

Klient nie widzi kodu. Ale czuje go w portfelu – swoim i Twoim.

Problem w tym, że większość firm wnętrzarskich myśli o e-commerce jak o wizytówce – coś, co ma „ładnie wyglądać” i „się jakoś uruchomić”. A to jest zupełnie błędne podejście. 

Sklep internetowy to przede wszystkim maszyna sprzedażowa, która musi działać niezawodnie, niezależnie od tego, jak ładnie wygląda.

Wybór platformy – to nie jest czysto techniczne

Pierwsza decyzja, którą musisz podjąć, to wybór platformy, na której będzie działać Twój sklep. Dostępnych jest wiele: wdrożenie Magento, Shopify, PrestaShop i wiele innych. I tutaj pojawia się sedno problemu: nie każda platforma będzie odpowiednia dla Twojego biznesu.

Bardzo łatwo wpaść w uproszczenie: „SaaS jest tani i prosty, Open Source jest drogi i trudny”.

Cóż, pozwól, że to policzę na przykładzie firmy z obrotem 10 milionów złotych rocznie, sprzedającej produkty wnętrzarskie B2C:

Koszt utrzymania Shopify (plan Grow) – 5 lat

Rodzaj kosztuRocznie5 lat
Licencja Shopify3 000 zł15 000 zł
Opłaty transakcyjne (1% x 10M)100 000 zł500 000 zł
Dodatkowe aplikacje1 500 zł6 000 zł
SUMA104 500 zł521 000 zł

Koszt utrzymania Magento (Open Source) – 5 lat

Rodzaj kosztuRocznie5 lat
Licencja0 zł0 zł
Serwer dedykowany6 000 zł30 000 zł
SLA (monitoring, wsparcie)36 000 zł180 000 zł
Aktualizacje i utrzymanie72 000 zł360 000 zł
SUMA114 000 zł570 000 zł

Zaskoczony?

Wychodzi bardzo podobnie. A wystarczyłoby zmodyfikować przychód i wszystko zacznie się rozjeżdżać – niekoniecznie na korzyść SaaS.

WNIOSEK
Etykietki „SaaS jest tani”, „Open Source jest drogi” niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. W praktyce oba modele mają inne profile kosztów i ryzyka – i to od Twojego modelu biznesowego zależy, które podejście będzie lepsze.Co jest za to wspólne? Obydwa będą kosztować. Zawsze.Wybierając technologię, podejmuj decyzję z kalkulatorem w ręku i perspektywą przynajmniej 5 lat rozwoju Twojego biznesu.

Dla branży wnętrzarskiej, gdzie masz setki produktów z bogatymi parametrami (kolory, wymiary, materiały, dostępność), potrzebujesz platformy, która poradzi sobie z tą złożonością. Jednak nie każdy biznes jest taki sam. Twój może mieć zupełnie inne potrzeby i zasoby niż Twoja konkurencja.

Nie wybieraj więc platformy, bo „wszyscy ją mają” lub bo „jest tania”. Wybieraj ją w kontekście tego:

  • Ile produktów masz dziś i ile będziesz miał za 3 lata?
  • Jak złożone są Twoje procesy biznesowe?
  • Ile możesz przeznaczyć na utrzymanie miesięcznie przez następne 5 lat?
  • Czy masz w zespole osoby techniczne?
  • Jakie integracje będą Ci potrzebne?

Szablon – bo front to nie tylko wygląd (choć wszyscy tak myślą)

Teraz, jak już wybrałeś platformę, pojawia się kolejna decyzja: szablon. Tutaj jest podobnie jak z platformą – gotowe szablony oszczędzają czas i pieniądze, ale nie wszystkie szablony są równe.

Pamiętasz przykład naszego klienta, który postawił na szablon Porto? To jest świetna ilustracja tego problemu. 

Porto to piękny, wizualnie efektowny szablon Magento. Demówka wygląda rewelacyjnie – animacje, przejścia, efekty. Klient zobaczył to i pomyślał: „Wow, tego chcę!”. W tym przypadku jednak wybór tego szablonu to był błąd.

Porto to ciężki szablon, pełen zbędnego kodu, animacji, ścieżek JavaScript, których klient nigdy nie będzie używać. To wygląda świetnie na demo, ale w praktyce? Strona ładuje się długo, a klienci uciekają zanim zobaczą Twoje produkty.

Z drugiej strony Hyvä to nowoczesny, lekki szablon, który usuwa wszystko, co zbędne. Kod jest czytelny i wydajny. Strona ładuje się w 1.6 sekundy. I co ważne – w miarę rosnącego biznesu, szablon skaluje się razem z Tobą.

Uwaga! Szablon to nie tylko to, co widzi klient. To jest cała infrastruktura – jak produkty są wyświetlane, jak działają filtry, jak obsługiwane są zmienne (kolory, rozmiary), jak system radzi sobie z dużą liczbą produktów, jak kod jest zorganizowany.

Gotowy szablon oszczędza Ci może pracy i dziesiątki tysięcy złotych. Ale wymaga dopasowania. Nie możesz wziąć szablonu „z pudełka” i myśleć, że to będzie „fit and forget”. Musisz go zrozumieć i przeanalizować, czy spełnia Twoje potrzeby (może w tym pomóc Ci również Twoja agencja e-Commerce). 

WAŻNE!
Nie patrz na szablony jak na „coś ładnego, co zaoszczędzi Ci czas i pieniądze”. Patrz na nie jak na fundament, na którym będzie stała Twoja sprzedaż. Porto może być piękne, ale jeśli hamuje Twoją sprzedaż – to nie jest dobre dla Ciebie. I tak będzie w przypadku każdej platformy i każdego szablonu.

Integracje z systemami zewnętrznymi – bo sklep nie żyje sam

Twój sklep internetowy nie jest wysepką. Musi „rozmawiać” z całą resztą Twojej firmy. I tutaj pojawia się sieć integracji, które są zupełnie niewidoczne dla klienta, ale decydują o tym, czy biznes będzie funkcjonował sprawnie czy w chaosie.

Integracja z ERP-em

Jeśli klient złoży zamówienie, musi ono automatycznie trafić do Twojego systemu zarządzania. Ceny, stany magazynowe, statusy zamówień – wszystko musi się synchronizować w czasie rzeczywistym. 

Bez tego? Sprzedajesz produkty, których nie masz na magazynie, lub ktoś musi ręcznie przepisywać zamówienia z maila do systemu. A to prosta droga do błędów i frustracji klientów.

Integracja z PIM-em

Dla firmy wnętrzarskiej, która ma setki produktów, każdy z masą parametrów (kolory, wymiary, materiały, grubość, dostępność), chaos w danych to nie anomalia – to norma.

Zdjęcia w jednym folderze, opisy w Excelu, wymiary w innym pliku, ceny w systemie ERP. Przy każdej zmianie trzeba pamiętać o aktualizacji w trzech miejscach. 

Tak jednak być nie musi. 

PIM (Product Information Management) to system, który zbiera wszystkie informacje o produktach w jednym miejscu. Zmiana ceny? Automatycznie aktualizuje się w sklepie. Nowa kolekcja? Importujesz dane raz i pojawiają się wszędzie, gdzie trzeba – sklep, marketplace, katalogi, maile.

Integracja z płatnościami i wysyłkami 

To musi działać bezawaryjnie. Integracja z dostawcami płatności (karty, BLIK, raty) oraz operatorami logistycznymi (śledzenie przesyłek, etykiety, automatyczne aktualizacje statusów). 

Klienci nie wybaczą Ci sytuacji, w której płatność „przeszła”, ale zamówienie zniknęło w otchłani.

Automatyzacja procesów 

Potwierdzenia zamówień mailowe, faktury, przypomnienia o porzuconych koszykach, rekomendacje produktów. To wszystko można (i trzeba) zautomatyzować. 

W przeciwnym razie Twój zespół będzie tracił czas na zadania, które mógłby załatwić system.

Jakość kodu – czyli to, co chowa się pod maską

To jest chyba najtrudniejsza do zrozumienia część dla kogoś spoza świata technologii. Ale pozwól, że spróbuję wyjaśnić to na przykładzie.

Wyobraź sobie, że budujesz dom. Możesz go zbudować na piaskach ruchomych (szybko, tanio, ale wkrótce się zawali) lub na solidnym fundamencie (wolniej, drożej, ale postoi spokojnie 50 lat).

Kod Twojego sklepu to jest ten fundament. Można go napisać „na szybko” – byle działało. Ale wtedy każda zmiana, każda nowa funkcja, każda optymalizacja będzie trwać dłużej i kosztować więcej. Bo kod jest chaosem, pełnym „obejść” i „hacków”. 

Mówić my wtedy o „długu technologicznym” – czyli o tym, że wcześniej zaoszczędziłeś czas, ale teraz za to płacisz. I to dużo.

Z drugiej strony, dobry kod – czysty, zorganizowany, dobrze przetestowany – to inwestycja, która się zwraca. Dodawanie nowych funkcji jest szybkie, skalowanie nie jest bólem, a rozwiązywanie problemów nie wymaga godzin rozmów „co tutaj się dzieje?”.

Dla branży wnętrzarskiej, gdzie produkty się zmieniają sezonowo, gdzie ciągle chcesz dodawać nowe filtry, kolory, promocje – zły kod to zabójca biznesu. Bo na każdą zmianę czekasz tygodniami, jak nie miesiącami. A każdy dzień zwłoki to straceni klienci.

UWAGA!
To, czy kod Twojego sklepu będzie uporządkowany i wysokiej jakości, zależy od zespołu, który pracuje nad wdrożeniem Twojego sklepu. Jeśli swój e-Commerce masz na platformie typu SaaS (np. Shopify) to tym raczej nie musisz się przejmować (no chyba, że wybrałeś jakąś mało znaną, nisko ocenianą platformę). Jeśli jednak swój sklep internetowy masz postawiony na narzędziu open source lub jest on pisany od zera, to wszystko zależy od Twojej agencji e-Commerce. Dlatego do wyboru partnera wdrożeniowego podejdź na poważnie. Zrób porządny research, sprawdź opinie oraz zrealizowane projekty i nie opieraj się wyłącznie na przeczuciu.

Mobilność – bo to tutaj zarabiasz (lub tracisz)

Jeszcze nie wspominałem o mobilności, ale to kwestia, która zasługuje na osobne miejsce w tym artykule.

Ponad 75% polskich internautów robi zakupy online na smartfonie. W branży wnętrzarskiej ten odsetek jest nieco niższy (około 55-60%), ale i tak oznacza, że co drugi klient przegląda Twój sklep na telefonie.

Twój sklep wnętrzarski musi być więc przygotowany na taki ruch.

Ale sklep mobilny to nie byle jakie „przeskalowane desktop”. To całkowicie inny sposób myślenia o interfejsie. Mniejszy ekran, słabszy procesor, wolniejszy internet. Całkowicie inne gesty i interakcje.

Pamiętasz szablon Porto, o którym mówiłem wcześniej? Na telefonie działał jak żółw na prozaku. Hyvä? Płynnie, szybko i przyjemnie.

Tutaj pojawia się też kwestia PWA (Progressive Web App), czyli takiego podejścia do tworzenia stron  internetowych, które sprawia, że sklep na telefonie zachowuje się jak natywna aplikacja mobilna. Szybkie ładowanie, możliwość offline’owego przeglądania, powiadomienia push o promocjach. Nie mówimy tu o wyglądzie, mówimy o funkcjonalności.

WNIOSEK
Klienci wybaczą Ci, jeśli sklep nie będzie odpisowany niczym BMW na niedzielną przejażdżkę po mieście. Nie wybaczą Ci jednak, jeśli nie będzie on działał szybko i poprawnie, będzie miał błędy w cenach, a metody płatności nie będą przechodzić.To właśnie fundament działania e-Commerce. Możesz mieć najpiękniejszy design na świecie, ale jeśli coś w tych podstawach nie działa, klient odejdzie ze złym doświadczeniem. I tak, już nigdy do Ciebie nie wróci.

Nie każda nowość to rozwój (choć wszyscy tak myślą)

Może ciężko będzie Ci w to uwierzyć, ale trendy w e-commerce pojawiają się szybciej niż nowe katalogi wnętrzarskie. W zasadzie, co kwartał mamy nowy trend, który ma „zrewolucjonizować” handel online. 

Spoiler alert: większość z nich nie rewolucjonizuje niczego.

Dlatego ślepa pogoń za „nowinkami” technologicznymi to bardzo zły pomysł. Wdrażanie nowych funkcjonalności bez zrozumienia potrzeb klientów to prosta droga do przepalonego budżetu i frustracji zespołu.

Jeśli tworzysz w swoim e-sklepie jakąś funkcję tylko dlatego, że ma ją konkurencja, to na starcie popełniasz ogromny błąd. Bo może Twoi klienci mają zupełnie inne potrzeby? Może konkurencja wdrożyła coś, co w ogóle nie działa, tylko ładnie wygląda w prezentacji?

Z mojego doświadczenia: najskuteczniejsze wdrożenia to te, które zaczynały od prostych pytań:

  1. Co dziś najbardziej ogranicza sprzedaż?
    • Może klienci porzucają koszyki, bo nie wiedzą, ile produktu zamówić?
    • Może wychodzą ze sklepu, bo nie mogą znaleźć produktów w odpowiednim kolorze?
    • Może rezygnują, bo wysyłka trwa zbyt długo?
  2. Czego brakuje klientom?
    • Może chcą zobaczyć produkt w kontekście pomieszczenia?
    • Może potrzebują szczegółowych zdjęć materiału?
    • Może szukają próbek, zanim zamówią większą partię?
  3. Gdzie tracimy czas lub dane?
    • Może obsługa klienta codziennie odpowiada na te same pytania?
    • Może ręcznie przepisujesz zamówienia do systemu?
    • Może aktualizacja cen zajmuje Ci pół dnia?

Jeśli nie potrafisz odpowiedzieć na te pytania, żadna technologia Ci nie pomoże. Choćby kosztowała milion złotych, nie poprawi wyników Twojego sklepu, jeśli nie odpowiada na to, czego realnie potrzebuje Twój biznes i Twoi klienci.

Przykład: Wizualizator 3D, który pozwala „ustawić” płytkę na wirtualnej ścianie, brzmi świetnie. Ale jeśli Twoi klienci w 90% przypadków i tak zamawiają próbki przed zakupem – może lepiej zainwestować w uproszczenie procesu zamawiania próbek? Zamiast wydawać 100 000 zł na wizualizator, którego nikt nie będzie używał?

Technologia powinna rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć.

Jak upewnić się, że inwestujesz we właściwe rzeczy?

Zanim zainwestujesz w nową funkcję lub technologię, sprawdź:

  1. Czy to rozwiązuje realny problem klientów? Nie zgaduj – zapytaj ich. Zrób ankietę, przeanalizuj, gdzie odpada najwięcej osób w ścieżce zakupowej.
  2. Czy to pomoże zespołowi oszczędzić czas? Jeśli automatyzujesz coś, co zajmuje 10 godzin tygodniowo – to świetna inwestycja. Jeśli coś, co zajmuje 10 minut miesięcznie – niekoniecznie.
  3. Czy mamy dane, które potwierdzają potrzebę? „Wydaje mi się, że…” to nie jest wystarczający argument do wydania dziesiątek tysięcy złotych. Sprawdź dane analityczne, nagrania sesji użytkowników, raporty sprzedażowe.
  4. Czy to działa u innych w branży? Jeśli widzisz, że inni mają daną funkcję i wykorzystują ją aktywnie – to dobry znak. Jeśli nikt w branży tego nie ma – może jest ku temu powód?
  5. Czy stać nas na to finansowo i organizacyjnie? Nie chodzi tylko o koszt wdrożenia, ale też o utrzymanie, szkolenie zespołu, aktualizacje. Czy masz na to zasoby?

Podsumowanie

E-commerce w branży wnętrz to dziś dużo więcej niż katalog produktów z przyciskiem „kup teraz”. To miejsce, w którym klienci mają poczuć styl marki, łatwość zakupu i pewność, że wszystko „działa jak trzeba”. A to wymaga technologii, która nie przeszkadza – tylko wspiera zarówno klienta, jak i Twój biznes.

O czym warto pamiętać:

  • Szybkość to podstawa – 2 sekundy ładowania vs 8 sekund to różnica między zakupem a zamkniętą kartą
  • Funkcje muszą rozwiązywać problemy – kalkulator wymiarów, filtry po kolorach, integracje z ERP – to nie fanaberie, tylko narzędzia sprzedaży
  • Niewidoczna infrastruktura jest najważniejsza – płatności, integracje, automatyzacja. Klient tego nie widzi, ale odczuwa każdego dnia. I albo wraca, albo ucieka do konkurencji.
  • Nie gonimy za trendami – inwestujemy w to, co realnie pomaga sprzedawać. Wizualizator 3D za 120 000 zł, z którego korzysta 47 osób w pół roku, to nie jest inwestycja. To przepalony budżet.

Zanim więc pomyślisz o nowym sklepie lub modernizacji obecnego, zadaj sobie jedno pytanie:

Czy technologia, którą masz (lub planujesz), naprawdę pomaga Ci sprzedawać?

Jeśli nie – być może czas spojrzeć na nią nie jak na koszt, ale jak na inwestycję w doświadczenie klienta i efektywność biznesu. Bo to właśnie różnica między sklepem, który „jakoś działa” a sklepem, który naprawdę zarabia.


O tym, dlaczego technologia to dopiero połowa sukcesu – i jak uniknąć najczęstszych błędów w zarządzaniu projektami wdrożeniowymi – opowiem podczas konferencji E-commerce B2B 2025, na którą Cię zapraszam 20 listopada 2025 r.

Jeśli chcesz porozmawiać o swoim e-commerce, wpadnij na nasze stoisko. Nie obiecuję magicznych rozwiązań ani rewolucyjnych trendów. Obiecuję konkret i doświadczenie z dziesiątek wdrożeń sklepów internetowych i platform B2B.

Więcej informacji na stronie: www.ecommerceb2b.pl


O AUTORZE:

Marek Kich 

Od ponad 12 lat uczę się dwóch rzeczy: jak być skutecznym przedsiębiorcą i jak robić dobry e-commerce. Zaczynałem jako programista, później sam prowadziłem projekty wdrożeniowe. Dzisiaj jako CEO Satisfly pomagam swoim klientom pokonywać bariery w sprzedaży elektronicznej. Współtworzyłem platformy e-Commerce B2B/B2C dla takich marek jak Briju, Clarena, czy Volcano. W międzyczasie dzielę się swoimi doświadczeniami jako host podcastu Sztuka E-Commerce.

Data publikacji: 22.10.2025
Przeczytaj również

Aktualności:
Webinar: Trendy w visual merchandisingu i ekspozycjach sklepowych
Jakie kierunki definiują wizualne oblicze sklepów w 2025 roku? Jak tworzyć ekspozycje, które nie tylko przyciągają uwagę, ale też budują emocjonalną więź z klientem?… więcej »
Aktualności:
Second-hand IKEA już w Polsce! Klienci mogą tu sprzedawać używane meble i akcesoria
Platforma Second-hand IKEA to internetowe miejsce typu marketplace uruchomione przez szwedzką spółkę z ramienia Ingka Group (do której należy także IKEA). Nowe… więcej »
Handel:
10 filarów e-commerce B2B. Jak zbudować sklep, który sprzedaje
i buduje trwałe partnerstwa?
Współczesny rynek B2B przechodzi fundamentalną transformację. Proces zakupowy, niegdyś oparty na uściskach dłoni i wielogodzinnych spotkaniach, nieuchronnie… więcej »